Na 29 kwietnia 2021 r. TSUE (Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej) zaplanował wydanie orzeczenia, które będzie miało wpływ na krajowe orzecznictwo w sprawach hipotecznych kredytów frankowych. Trybunał odpowie na pytania o termin przedawnienia i zasadność roszczenia banków związanego z wynagrodzeniem za korzystanie z kapitału przez kredytobiorcę po stwierdzeniu nieważności umowy. Te kwestie budzą duże kontrowersje, a orzecznictwo w tym zakresie nie jest jednolite.
Orzeczenie TSUE będzie miało wpływ na treść uchwały polskiego Sądu Najwyższego (SN) zaplanowanej na 11.05 br. Ta z kolei na orzecznictwo sądów w całej Polsce w sprawach wytaczanych bankom przez kredytobiorców. W opinii większości ekspertów wyroki TSUE i SN będą korzystne dla frankowiczów.
– Wyroki TSUE i SN pozwolą zunifikować linię orzeczniczą w tym zakresie. Spodziewamy się, że w obydwu przypadkach będą korzystne dla kredytobiorców frankowych skarżących banki. To uruchomi lawinę pozwów, po prostu po korzystnych orzeczeniach TSUE i SN nie będzie już na co czekać. Otworzy się szerokie okno na wygraną z bankiem i pozbycie się drogiego kredytu – mówi Piotr Maciągowski z E-Kancelaria Grupa Prawno-Finansowa Sp. z o.o.
Liczba skarżących banki jest już większa niż mieszkańców liczy np. Zakopane
Już teraz liczba kredytobiorców składających pozwy przeciwko bankom jest bardzo duża. Co miesiąc rośnie o kilka tysięcy. W ciągu roku liczba spraw sądowych wytoczonych bankom przez frankowiczów wzrosła o 148 proc.* Łączna wartość przedmiotów sporu w ponad 28 tys. pozwów (czyli w przybliżeniu tyle, ile liczy mieszkańców np. Zakopane) to około 6,1 mld zł. Przy czym liczby te dotyczą tylko giełdowych banków, które ze względu na przepisy muszą ujawniać takie dane. Nie pokrywa to jednak całego rynku kredytów mieszkaniowych udzielanych przed laty w szwajcarskiej walucie. Jesienią banki informowały o 5 mld zł* rezerw na wypłaty dla frankowiczów, zatem w sądach już jest znacznie więcej do wygrania. A to nie koniec: z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że w połowie 2020r. umowy w helweckiej walucie miało 768 tys. Polaków, a ich wartość to 100-120 mld zł.
– Liczba skarżących banki w najbliższym czasie znacząco zwiększy się. W ciągu całego zeszłego roku notowaliśmy stały wzrost liczby próśb o analizę umów kredytowych pod kątem szans na wygranie sporu w sądzie. Do tej pory jednak wielu frankowiczów wstrzymywało się z decyzją o skierowaniu sprawy na wokandę. Mrożąco działały ostrzeżenia banków, że w przypadku pozwu od kredytobiorców będą żądać wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, który posłużył do zakupu mieszkania. Do tej pory udzielaliśmy wsparcia prawnego na wypadek takiego scenariusza. Teraz spodziewamy się, że Sąd Najwyższy ostatecznie zdecyduje, że banki nie mogą żądać od frankowiczów takiego wynagrodzeniu. To z pewnością wyzwoli nową, ogromną falę pozwów – Piotr Maciągowski z E-Kancelaria.
Zalew nowych pozwów w praktyce może zablokować sądy. Sprawy frankowe, na których rozpatrzenie w ubiegłym roku pojawiały się terminy nawet ponad 2 lata, od maja będą jeszcze bardziej się przewlekać. O kolejności rozpatrywania spraw decyduje kolejność pozwów – czyli ten złożony np. 30 kwietnia będzie rozpatrywany przez sąd wcześniej niż ten złożony np. 4 maja.
Ugody korzystne? Tylko dla banków
Na wzrost liczby pozwów ma wpływ jeszcze jeden czynnik: coraz więcej kredytobiorców zdaje sobie sprawę, że ugoda z bankiem nie jest dla nich najkorzystniejszym rozwiązaniem. Wyliczenia pokazują, że zawarcie ugody na warunkach proponowanych przez KNF (Komisję Nadzoru Finansowego) spowoduje spadek salda kredytu o około 20%. Rozwiązanie sądowe, w przypadku odfrankowienia kredytu, może obniżyć saldo o około 2/3 (przy umowie kredytowej zawartej na kwotę 250 tys. zł, przy kursie CHF wynoszącym 2,2792 zł – wyliczenia E-Kancelaria). W przypadku unieważnienia umowy saldo kredytu w przedstawionym przykładzie wyniesie 0 zł.