Kantor, statystyka, rachunek prawdopodobieństwa i arkusze pełne cyfr – sztuka licytowana przez kolekcjonerów okazuje się nawet bliższa umysłom ścisłym niż humanistom. 21 kwietnia na aukcję w stołecznej Librze trafią dzieła, które można wytłumaczyć logicznie. Wśród nich płótno warte ponad 1 mln zł oraz erotyk, przypominający, że kiedyś nadjedzie piątek.
Dróżdż od papierów wartościowych
Trudno o cokolwiek w muzeach, przy czym zwiedzający chętniej robiliby sobie selfie – słynne instalacje Stanisława Dróżdża tworzą śnieżnobiałe przestrzenie, w których każda ze ścian, sufit i podłoga opływają człowieka literami słowa „między”. Tym, co wyróżnia jego dorobek, jest właśnie gra logiczna – ułożenie wyrazów czy znaków ma oddawać ich przekaz.
Na krajowych aukcjach prace nieżyjącego już autora zaczęły się pojawiać dopiero kilka lat temu, w ubiegłym roku notując już rekordy dochodzące do 220 tys. zł. Taką stawkę osiągnęła praca z 1969 r., głównie ze względu na fakt, że nie jest kolekcjonerską odbitką, tylko dziełem malowanym na papierze tuszem. 21 kwietnia pod młotek pójdą dwie grafiki artysty z cenami 5 i 8 tys. zł, a także słynne „Było, jest, będzie” – praca również wykonana tuszem, ale jeszcze wcześniejsza i nieco większa od rynkowej rekordzistki. Jak czytamy w katalogu, licytowana będzie od 50 tys. zł.
– Stanisław Dróżdż jest obecnie jednym z najbardziej poszukiwanych artystów na rynku. Jego prace w formie odbitek fotograficznych czy letrasetów osiągają ceny powyżej 100 tys. zł. „Było, jest, będzie” zawsze jednak pozostanie unikatem – wykonanym przez artystę ręcznie, tuszem na papierze. To zarazem jedno z niewielu zachowanych tego typu dzieł, co czyni z niego prawdziwy rarytas kolekcjonerski – komentuje Iwona Wojnarowicz z warszawskiej Libry, zapewniając, że sztuką może się okazać nie tylko gra słów, ale nawet pozornie sucha statystyka.
Winiarski, artysta arkusza kalkulacyjnego
Ryszard Winiarski – którego prace zdobią zarówno kolekcję rodziny Staraków, jak i wnętrza specjalistki od figur Ewy Chodakowskiej – to prawdziwe modele matematyczne. Co istotne, zapisane właśnie w obszarach figur geometrycznych wyniki najróżniejszych kalkulacji artysty datowane są jeszcze na czasy, w których komputery bywały głównie gabarytów szafy. Winiarskiego interesowały m.in. zagadnienia rachunku prawdopodobieństwa i teoria gier – zamalowywał pola swoich obrazów według systemów, rzucając czasem monetą albo kostką.
Na rynku aukcyjnym ceny największych z tych dzieł osiągają poziom 900 tys. zł, a fakt, że Winiarski był wierny głównie bieli i czerni, doprowadził do tego, że rozchwytywane stały się prace, w których zagościł choćby jeden dodatkowy ton, nawet szarość. Podczas środowej aukcji od 60 tys. zł licytowany będzie „Przypadek w grze dla dwóch” z 1987 r. – jak widać, to jeden z przypadków rzadkich, bo oprócz czarnego i białego, artysta sięgnął w nim po kolor stali.
Opałka z działu audytu wewnętrznego
O twórczości Romana Opałki najczęściej mówi się wyłącznie, rzucając liczbami: blisko 700 tys. funtów, a więc ponad 3 mln zł kosztował tryptyk skrzętnie zapisany cyframi uporządkowanymi w szeregi tak małe, że ciężko zauważyć je na fotografii. Poprzez koncepcję swoich „liczonych” obrazów, artysta dosłownie księgował upływ czasu – zapisywał białym pigmentem kolejno rzędy liczb na szarym tle, przy czym tło każdego następnego dzieła rozbielał o 1 proc., aż zapisy gubiły się powoli w jasności. Oprócz wycenianych w milionach złotych płócien, które rozchwytywane są przez kolekcjonerów zagranicznych, pozostawił po sobie znacznie przystępniejsze cenowo grafiki – dwie, sygnowane przez artystę, licytowane będą w Librze od 1 tys. zł i 3 tys. zł w przypadku tej o obowiązkowo liczbowym tytule „333”.
Kantor i milionowy fundusz parasolowy
„Każde 100 euro zainwestowane w pracę Tadeusza Kantora w 2000 r. przyniosłoby 4962 euro zysku w grudniu 2020 r.” – wynika z analiz Artprice dotyczących jednej z najistotniejszych figur w rodzimej historii teatru, malarstwa i teorii sztuki. Obraz Tadeusza Kantora zatytułowany “Les personnages et les objets” powstał w 1972 r. i jest niewątpliwie najcenniejszą pozycją w aukcyjnym katalogu.
Zdaniem ekspertów Libry, jego wartość szacowana jest w przedziale 900 tys. zł – 1,1 mln zł, poniekąd ze względu na… widoczną na nim niepozorną parasolkę. Motyw rozpostartego czy nawet kompletnie rozdartego parasola jest dla twórczości Tadeusza Kantora pewnym znakiem firmowym, symbolizującym najwyżej ceniony etap w jego malarskim dorobku. W grudniu 2019 r. obraz z tego samego okresu wylicytowano do poziomu 1,5 mln zł, chociaż – przewrotnie – przedmioty pokroju starej torby czy parasola miały zdaniem Kantora odzwierciedlać „najniższą rangę”, próg wysypiska.
Dobkowski od integracji po godzinach
Zgodnie z kolejnością, piąty w tym przeglądzie obraz w życiu korporacyjnym przypadałby na piąty lub szósty dzień tygodnia: Jan Dobkowski uznawany jest za najwybitniejszego twórcę erotyków w Polsce. Podczas nadchodzącej aukcji licytowane będą cztery jego prace, z cenami wywoławczymi od 4 tys. zł za rysunki na papierze do 28 tys. zł w przypadku malowanego na płótnie „Trenu LI”.
– Jan Dobkowski jest jednym z najciekawszych polskich artystów sztuki współczesnej, a zarazem klasykiem malarstwa lat 70. i jednym z niewielu żyjących artystów tego pokolenia. W ostatnim roku odnotowaliśmy znaczny wzrost zainteresowania jego twórczością, zwłaszcza wczesnymi pracami z lat 70. Przez inwestorów jego dorobek traktowany jest również jako tzw. inwestycyjny pewnik, bo ze względu na swoje znaczenie dla malarstwa XX w. ciągle będzie poszukiwany, a wartość tych dzieł z pewnością jeszcze wzrośnie – zauważa Iwona Wojnarowicz.
Gdyby natomiast ścisły umysł wciąż miał wrażenie, że nawet w obliczu tak tętniących życiem obrazów nie czuje żadnych wrażeń, sam artysta posłużył w wywiadzie Elżbiety Dzikowskiej radą: wydaje mi się, że jeśli ktoś nie ma głębokich przeżyć erotycznych, nie ma i malarskich.