Raport: Janosikowe rabuje Warszawę i inne duże miasta

Warszawa

Warszawa w 2020 r. zapłaci ponad 1,2 mld złotych Janosikowego. To o niemal 160 mln złotych więcej niż w kończącym się roku. Jak wynika z raportu „Miliardowe straty samorządów, czyli jak Janosikowe hamuje rozwój największych aglomeracji”, gdyby wysokość daniny była wyliczana sprawiedliwie, stolica w 2019 r. nie oddałaby 1,051 mld złotych, a o 55% mniej pieniędzy – jedynie 472 mln złotych.

Janosikowe to quasi-podatek płacony przez zamożniejsze samorządy na rzecz mniej zasobnych. Kontrowersje związane z daniną wynikają m.in. z jej naliczania w oparciu o liczbę zameldowanych, a nie rzeczywistych mieszkańców danego regionu. Taki system jest krzywdzący dla metropolii. Część osób osiedlających się w nich – i tym samym korzystających z lokalnego transportu publicznego, dróg, żłobków czy szkół – nadal bowiem płaci podatki w miejscu meldunku. Tylko w Warszawie, gdzie na co dzień żyje znacznie więcej osób niż jest oficjalnie zarejestrowanych, miasto traci gigantyczne kwoty – 579 mln zł w samym 2019 r. Gdyby wyliczenia były sprawiedliwe, stolica zapłaciłaby jedynie obniżoną o ponad 210 mln zł (z 683 mln zł do 472 mln zł) część powiatową Janosikowego, a część gminna w ogóle nie dotyczyłaby miasta (niemal 369 mln zł).

Ponadto, prof. Marcin Wiącek z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego zauważa, że problemem w kontekście obliczania wysokości Janosikowego jest również nieprecyzyjny podział na płatników i beneficjentów daniny. – To że wspólnota ma wysokie dochody, samo przez się nie świadczy o tym, iż jest ona „bogatsza” od innych, gdyż jej potrzeby wydatkowe mogą przekraczać dochody. Z kolei wysokie wydatki nie przesądzają o tym, że mamy do czynienia z samorządem „biedniejszym”, jeśli taki samorząd ma jednocześnie wysokie dochody. Wskazanie „bogatszych” i „biedniejszych” wymaga uwzględnienia zarówno potencjału dochodowego, jak i potrzeb wydatkowych. Obecnie obowiązujące regulacje prawne ignorują to założenie – wyjaśnia prof. Marcin Wiącek.

 

Janosikowe ogranicza inwestycje

Rosnące wydatki miast, m.in. Warszawy, na energię czy wywóz śmieci, w połączeniu z Janosikowym, a także relatywnie niższymi dochodami z podatku PIT, m.in. w związku z obniżeniem jego wysokości z 18% do 17% i zniesieniem obowiązku fiskalnego dla osób do 26. roku życia, niosą za sobą ryzyko ograniczenia inwestycji, jakie mogłyby zostać przeprowadzone na poziomie gmin czy powiatów.

– Bez systemowych reform sposobu finansowania samorządu terytorialnego, bez zapewnienia stabilnych źródeł dochodów, adekwatnych do realizowanych zadań, w tym modyfikacji błędnych rozwiązań, takich jak Janosikowe, rozwój gmin jest zagrożony, a innowacyjne metody finansowania inwestycji jak partnerstwo publiczno-prywatne wyhamują, zanim zdążą nabrać rozpędu – zauważa Magdalena Zabłocka-Foulkes z kancelarii Bird & Bird.

 

Polacy chcą rozwoju

Tymczasem, zgodnie z przeprowadzonym przez IBRiS badaniem na zlecenie Stowarzyszenia STOP Janosikowe, większość Polaków chciałaby powiązania Janosikowego z inwestycjami. W ocenie 55% respondentów, jego beneficjenci powinni przeznaczać fundusze na cele rozwojowe. Dodatkowo, aż 93,5% Polaków zgadza się z twierdzeniem, że samorządy o dużych dochodach z podatku płaconego przez mieszkańców powinny oferować najwyższą jakość usług dla mieszkańców i inwestować w infrastrukturę.

– W 2020 r. Warszawa po raz kolejny odda ponad miliard złotych, zamiast inwestować fundusze w rozwój. Stolicę czeka gwałtowne zaciskanie pasa, w sytuacji gdy przepełnione miasto czeka na kolejną linię metra i dokończenie śródmiejskiej obwodnicy. Zaniedbana i biedna Praga Północ potrzebuje wielkich inwestycji rewitalizacyjnych i infrastrukturalnych – zaznacza Rafał Szczepański, prezes Stowarzyszenia Stop Janosikowe.

By redakcja serwisu

Dodaj komentarz